Wypowiedzi znanych ekonomistów wskazują na pesymistyczne kształtowanie się kursu złotego.
Najprawdopodobniej już w przyszłym miesiącu za dolara zapłacimy 3,40, za franka szwajcarskiego 3,50, a za euro 4,20. Ekonomiści podkreślają, iż sierpniowe umocnienie złotego, to był chwilowy wyskok, wynikający z dużego popytu zagranicznych inwestorów, ukierunkowanych na polskie obligacje. Większość z nich przewiduje utrzymanie kursu euro w przedziale 4,17-4,20, zaś kurs franka ma się zbliżyć do psychologicznej granicy 3,50. Jak mówi Marcin Mrowiec – główny ekonomista Banku Pekao – nasza waluta będzie pod presją sprzedających, a fala wzrostowa może wynieść kurs EUR/PLN do 4,30 zł, a nawet wyżej.
Niestety podobnego zdania jest główny ekonomista Kredyt Banku, Jakub Borowski, który w ostatnich miesiącach precyzyjnie określał prognozy kursów walut. – Oczekuję, że we wrześniu utrzyma się presja na osłabienie złotego – dodaje Jakub Borowski. Jego zdaniem, będzie ona m.in. wywołana nasilającymi się oczekiwaniami na złagodzenie polityki monetarnej przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP). Rychła obniżka stóp procentowych jest już po części zdyskontowana, bo wystarczyła dość ogólnikowa wypowiedź prezesa NBP Marka Belki (przewodniczącego RPP) w zeszły czwartek, by kurs euro do złotego urósł o 9 groszy, czyli 2 proc.
Jednak spośród licznych głosów dostrzec można również bardziej optymistyczne scenariusze, o czym świadczy wypowiedź Petera Attarda Montalto, głównego ekonomisty banku Nomura: -Interwencja Europejskiego Banku Centralnego na rynku obligacji, powinna pozytywnie wpłynąć na złotego. Ilościowe rozluźnianie polityki pieniężnej przez EBC będzie oznaczało większy napływ środków na rynki wschodzące, czyli również do Polski. Złoty ma więc przed sobą interesujące perspektywy. W średnim terminie powinien się umocnić. Monalto uważa również, że Polska jest doceniana przez inwestorów, gdyż są oni przekonani, iż Polska uniknie recesji, z czego wynika spadek rentowności polskich obligacji.